27 lipca 2012

Nicole Jordan „Rozkosze damy”


Młody arystokrata, Marcus Pierce, jest przystojnym i bogatym przeciwnikiem małżeństw. Dziedziczy po zmarłym wuju tytuł hrabiego, majątek oraz, ku swojemu utrapieniu, opiekę prawną nad trzema siostrami, swoimi dalekimi krewnymi. Kobiety okryte są skandalem wywołanym przez ich rodziców. Ich matka uciekła do Francji z kochankiem, a ojciec zginął dwa tygodnie później w pojedynku o kochankę. Arabella, Roslyn i Liliana, ucząc się na błędach rodziców postanowiły nie wychodzić za mąż i otworzyły akademię, w której uczą młode panny dobrych manier. Ich nowy opiekun postanawia szybko pozbyć się kłopotu opieki nad nimi i znaleźć im odpowiednich partnerów życiowych. Siostry są oburzone i wręcz domagają się od lorda, by zaniechał wszelkich prób tego typu. Kiedy jednak hrabia poznaje Arabellę, najstarszą z sióstr, zmienia swoje życiowe plany. Ta zuchwała i uparta, pełna energii kobieta wydająca się być odporna na jego wdzięki, od razu przypada mu do gustu. Marcus proponuje jej aranżowane małżeństwo. W obliczu jej odmowy, arystokrata zawiera z Arabellą zakład. Jeżeli w dwa tygodnie nie uda mu się przekonać jej do małżeństwa wyda dokument, na mocy którego siostry pozostaną niezależne i same będą mogły decydować o swoim losie. W zamian jednak Arabella musi pozwalać mu na zaloty, spędzając z nim co najmniej cztery godziny dziennie. Kobieta jest zdeterminowana, by zwyciężyć. Wie jednak, że nie będzie to łatwe zadanie, gdyż Marcus również wywołuje w niej nieodpowiednie uczucia.


Do tej pory omijałam romanse historyczne szerokim łukiem, uparcie twierdząc, że to zdecydowanie nie dla mnie. Kiedy jednak zdesperowana nie mogłam znaleźć w bibliotece nic interesującego dostrzegłam na półce „Rozkosze damy” i przypomniałam sobie, że widziałam recenzję tej książki u Tirindeth. Postanowiłam zaryzykować – w końcu w życiu należy spróbować wszystkiego. Przyznaję, że nie żałuję. Ubawiłam się, jak nigdy. Książka może nie należy do tych ambitnych, ale jest niezwykle zabawna. To idealna pozycja dla osób pragnący odpocząć i się odprężyć. Postacie są intrygujące i dzięki temu, mimo że fabuła jest przewidywalna, lektura nie jest nudna. To moja pierwsza przygoda z tym gatunkiem i na pewno nie ostatnia. Jeżeli moja biblioteka posiada następną część z cyklu, „Usidlić piękność”, na pewno po nią sięgnę. Moja ocena to 4/6.

P.S. Tirindeth, częściej będę czytać książki, które polecasz. Dzięki! ;)

7 komentarzy:

  1. Chyba jednak nie dla mnie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. My Dear, to takie miłe z Twojej strony! <3 Bardzo się cieszę, że książka Ci się spodobała, mniemam, iż Usidlić piękność jeszcze bardziej przypadnie Ci do gustu - druga część jest obłędna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba jednak to nie dla mnie historia ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli będę potrzebowała lekkiej lektury, albo tak jak Ty, będę miała problemy z biblioteką (norma), to pewnie spróbuję. Romans historyczny trawię lepiej niż zwykły romans.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem do końca przekonana. Raczej nie dla mnie (:

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czy dla mnie , ale blog ciekawy ;)
    http://fashionistasdreamer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja, ale książka niestety nie dla mnie.;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń