Młody arystokrata, Marcus Pierce,
jest przystojnym i bogatym przeciwnikiem małżeństw. Dziedziczy po zmarłym wuju
tytuł hrabiego, majątek oraz, ku swojemu utrapieniu, opiekę prawną nad trzema
siostrami, swoimi dalekimi krewnymi. Kobiety okryte są skandalem wywołanym przez
ich rodziców. Ich matka uciekła do Francji z kochankiem, a ojciec zginął dwa
tygodnie później w pojedynku o kochankę. Arabella, Roslyn i Liliana, ucząc się
na błędach rodziców postanowiły nie wychodzić za mąż i otworzyły akademię, w
której uczą młode panny dobrych manier. Ich nowy opiekun postanawia szybko pozbyć
się kłopotu opieki nad nimi i znaleźć im odpowiednich partnerów życiowych. Siostry
są oburzone i wręcz domagają się od lorda, by zaniechał wszelkich prób tego
typu. Kiedy jednak hrabia poznaje Arabellę, najstarszą z sióstr, zmienia swoje życiowe
plany. Ta zuchwała i uparta, pełna energii kobieta wydająca się być odporna na
jego wdzięki, od razu przypada mu do gustu. Marcus proponuje jej aranżowane
małżeństwo. W obliczu jej odmowy, arystokrata zawiera z Arabellą zakład. Jeżeli
w dwa tygodnie nie uda mu się przekonać jej do małżeństwa wyda dokument, na
mocy którego siostry pozostaną niezależne i same będą mogły decydować o swoim
losie. W zamian jednak Arabella musi pozwalać mu na zaloty, spędzając z nim co
najmniej cztery godziny dziennie. Kobieta jest zdeterminowana, by zwyciężyć.
Wie jednak, że nie będzie to łatwe zadanie, gdyż Marcus również wywołuje w niej
nieodpowiednie uczucia.
Do tej pory omijałam romanse
historyczne szerokim łukiem, uparcie twierdząc, że to zdecydowanie nie dla
mnie. Kiedy jednak zdesperowana nie mogłam znaleźć w bibliotece nic
interesującego dostrzegłam na półce „Rozkosze damy” i przypomniałam sobie, że
widziałam recenzję tej książki u Tirindeth. Postanowiłam zaryzykować – w końcu
w życiu należy spróbować wszystkiego. Przyznaję, że nie żałuję. Ubawiłam się,
jak nigdy. Książka może nie należy do tych ambitnych, ale jest niezwykle
zabawna. To idealna pozycja dla osób pragnący odpocząć i się odprężyć. Postacie
są intrygujące i dzięki temu, mimo że fabuła jest przewidywalna, lektura nie
jest nudna. To moja pierwsza przygoda z tym gatunkiem i na pewno nie ostatnia.
Jeżeli moja biblioteka posiada następną część z cyklu, „Usidlić piękność”, na
pewno po nią sięgnę. Moja ocena to 4/6.
P.S. Tirindeth, częściej będę czytać
książki, które polecasz. Dzięki! ;)
Chyba jednak nie dla mnie. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMy Dear, to takie miłe z Twojej strony! <3 Bardzo się cieszę, że książka Ci się spodobała, mniemam, iż Usidlić piękność jeszcze bardziej przypadnie Ci do gustu - druga część jest obłędna :D
OdpowiedzUsuńchyba jednak to nie dla mnie historia ;]
OdpowiedzUsuńJeżeli będę potrzebowała lekkiej lektury, albo tak jak Ty, będę miała problemy z biblioteką (norma), to pewnie spróbuję. Romans historyczny trawię lepiej niż zwykły romans.
OdpowiedzUsuńNie jestem do końca przekonana. Raczej nie dla mnie (:
OdpowiedzUsuńnie wiem czy dla mnie , ale blog ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://fashionistasdreamer.blogspot.com/
Świetna recenzja, ale książka niestety nie dla mnie.;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!