„Czy gdyby
miłość była chorobą chciałabyś się wyleczyć?”
Wiele
lat temu miłość uznano za chorobę i niedługo potem opracowano sposób jej
leczenia. Wystarczy zwykły zabieg – remedium – i jest się bezpiecznym. Wbiją ci
tylko parę igieł do mózgu i nie masz się o co martwić. Istnieje jednak mały
problem. Żeby remedium zadziałało trzeba mieć przynajmniej osiemnaście lat.
Inaczej skutki mogą być straszne. Uszkodzenia mózgu, upośledzenia… Tak więc
dzieci i nastolatkowie muszą w strachu czekać na osiągnięcie pełnoletności. Ale
za to potem będą szczęśliwi. Już nigdy nie zaznają psychicznego cierpienia.
Specjalna komisja wybierze im partnera na całe życie, będą mieć dzieci, pójdą
do pracy. Będą wiedli bezpieczne i ustatkowane życie.
„Oto najbardziej
zdradliwa choroba na świecie: zabija człowieka, gdy go dopada, i wtedy, gdy go
omija.”
W tym nietypowym świecie żyje siedemnastoletnia Lena, która już niedługo ma zostać poddana remedium. Z niecierpliwością odlicza dni do zabiegu. Niczego w życiu nie pragnie bardziej niż tego, żeby mieć to już za sobą. W końcu kto jak nie ona wie najlepiej jakie są skutki amor deliria nervosa? Dziewczyna na własne oczy widziała co dzieje się z zarażonym. Jej matka była odporna na remedium. Została poddana zabiegowi trzy razy, jednak wciąż nie przestawała płakać w poduszkę za swym zmarłym mężem, czy całować córkę na dobranoc. Przed czwartym zabiegiem popełniła samobójstwo. Po prostu skoczyła z klifu. Zostawiła kilkuletnią wtedy Lenę i jej siostrę same. Zaopiekowała sięnimi ciotka. Lena zawsze wiedziała, że jej matka jest inna, ale wagę tego co robiła pojęła dopiero po jej śmierci. A jej ostatnie słowa: „Kocham cię. Pamiętaj. Tego nigdy nam nie odbiorą.” stały się dla dziewczyny przestrogą przed chorobą.
„Delirium” to najbardziej niesamowita i
czarująca książka, jaką czytałam. Pomysł na fabułę jest trafem w
dziesiątkę. Nie ma tu wampirów, wilkołaków, aniołów, itp., a i tak Lauren
Oliver podbija serca ludzi na całym świecie. Postacie są świetnie wykreowane.
Lena jest jedną z niewielu głównych bohaterek, która niczym mnie nie wkurza.
Nie jest naiwna, nie zakochuje się w pięciu chłopakach na raz, rozmyślając
potem którego wybrać. Od razu budzi sympatię czytelnika. A Alex… Nie należy do
gatunku bad boy, nie jest bezczelny i
arogancki. Nie wykorzystuje żadnych sztuczek, czy gier, żeby Lena go polubiła.
Po prostu jest sobą – cudownym, roześmianym Aleksem. Jest takim przełamaniem
obecnej mody. Pokazaniem, że zwykli, mili faceci też mogą być dobrym materiałem
na chłopaka.
Przed i po. I w
trakcie – moment na krawędzi.”
Mam tę książkę w planach - już ją nawet kupiłam i cieszę się, że jest warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńna tę książkę od dawna poluję, może w końcu uda mi się ją dorwać :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę książkę :) Pozdrawiam Cię ciepło. Blog dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńKurcze, tylko dlaczego słysząc 'Igrzyska śmierci' mam ochotę wyjść?
OdpowiedzUsuńMuszę się przemóc i sięgnąć po te książki ;)
Nie lubię książek, o których zaczyna się mówić po zrealizowaniu filmu na ich podstawie, ten szum zatraca moim zdaniem treść książki i odbiera jej jakąś magię. A film Igrzyska Śmierci był po prostu... słaby.
A co do Delirium, jestem fanką pięknych okładek, które kuszą, a ta mnie zachęca, oj zachęca.
Pozdrawiam serdecznie, obserwuję i zapraszam do mojej Prywatnej Poczytajki :)
Nie zniechęcaj się do "Igrzysk..." tylko z powodu filmu. Wierz mi, książka jest o niebo lepsza! :)
Usuń