Wyobraź sobie, że budzisz się rano
w obcym łóżku, obok obcego mężczyzny. Wstajesz, idziesz do łazienki.
Spanikowana marzysz tylko o tym, aby stamtąd uciec zanim do jego sypialni
wpadnie wściekła żona, albo rozwrzeszczane dziecko. Jak w ogóle mogłaś wpakować
się w coś takiego? Starszy facet i to w dodatku z obrączką! I wtedy zdajesz
sobie sprawę, że ręka leżąca na umywalce nie należy do ciebie. Patrzysz w
lustro i widzisz obcą kobietę, starszą i grubszą niż ostatnio. Tylko oczy
wydają się być jakieś znajome…
Tak wygląda każdy dzień Christine.
Co rano dowiaduje się, od męża, że cierpi na rzadki przypadek amnezji. Od
dwudziestu lat, na skutek wypadku samochodowego, kobieta nie ma ani pamięci
krótko, ani długotrwałej. Jest w stanie zapamiętać zaledwie jeden dzień, czyli
za każdym razem budzi się z „czystą kartą”. Codziennie odkrywa również, że jej
życie nie jest tak proste, jakby się mogło wydawać. Christine, w tajemnicy
przed mężem, spotyka się z lekarzem,
który stara się jej pomóc odzyskać pamięć. Kobieta, w ramach ćwiczeń, prowadzi
dziennik, w którym zapisuje wszystko, co robi. Powoli odkrywa, że mąż nie
zawsze mówi jej prawdę. Żona zaczyna zadawać mu niewygodne pytania. Zbiera
kolejne elementy układanki jej utraconego życia. Rzeczywistość przerasta jednak
jej najgorsze oczekiwania…
„Zanim zasnę” to dobrze
skonstruowany thriller psychologiczny. Fabuła
początkowo jest odrobinę monotonna. Przez to autor jednak pokazuje schematyczność
codzienności Christine. Później akcja przyspiesza coraz bardziej wciągając nas
w bieg wydarzeń. Historię poznajemy z punktu widzenia głównej bohaterki, co
sprawia, że przeżywamy to, co ona. Jesteśmy skołowani, zaczynamy się zastanawiać,
co jest prawdą, a co nie. Gdzie jest granica pomiędzy chronieniem ukochanej, a
kłamstwami? S. J. Watson sprawia, że czytelnik czuje się jakby wpadł w pułapkę
pamięci. Zagubienie, niedowierzanie, czasem rozpacz – takie emocje wzbudza ta
lektura. Książka zwraca uwagę na to, jak niesamowite możliwości kryje ludzki umysł. Jeżeli kogoś interesuje fenomen działania pamięci i niesamowite mechanizmy
powstawania wspomnień na pewno nie będzie się nudził.
Na pochwałę zasługuje kreacja
postaci Christine. Jej reakcje są naturalne, niewymuszone. Jest bardzo „ludzka”.
Czytelnik czuje się, jakby obok niego stała osoba z krwi i kości. Jej emocje
wprost kipią ze stron książki. Łatwo wczuć się w sytuację kobiety. To
przerażające pomyśleć, że i my moglibyśmy codziennie rano budzić się nie
pamiętając ostatnich 20 lat.
Po lekturę sięgnęłam w formie
audiobooka, więc czas na kilka słów o sprawach technicznych. Nie wiem czy to dlatego, że zaczęłam się przyzwyczajać do
takiej formy książek, ale lektorka bardzo przypadłą mi do gustu. Joanna Jeżewska
ma przyjemny, naturalny i pasujący do Christine głos. Wcielanie się w inne
postacie również wychodziło jej całkiem sprawnie i nie brzmiało sztucznie.
Zakończenie jest spektakularne,
zaskakujące i trzymające w niepewności. „Zanim zasnę” to niesamowita książka
poruszająca problem amnezji. Wciągająca i mocno niepokojąca. O kłamstwach,
miłości, może nawet szaleństwie. Trzyma w napięciu i długo nie pozwala o sobie zapomnieć.
Poruszająca historia walki o własną tożsamość. 5/6.
Dopiero niedawno dowiedziałem się o tej powieści i muszę przyznać, że mnie zainteresowała. Ciekawy pomysł a i wykonanie jak widzę świetne, czego chcieć więcej!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie! Z pewnością po nią sięgnę, gdy będę miała taką okazję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Niesamowita ksiązka. Bardzo mi się spodobala:)
OdpowiedzUsuńChętnie widziałabym tę książkę na mej półce :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie może to być dobra książka:}
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://puszokowa.blogspot.com/
Książke chcę przeczytać, bo audiobooków nie lubię :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Temat pamięci, możliwości ludzkiego umysłu jest baaardzo ciekawy. Na pewno sięgnę po tę książkę w wolnej chwili, ale zdecydowanie w papierowej wersji, nie cierpię audiobooków.
OdpowiedzUsuńTak swoją drogą to bardzo podobają mi się Twoje recenzje ;)
Pozdrawiam, Kasia