16 grudnia 2012

Kerstin Gier „Czerwień rubinu”



Szesnastoletnia Gwendolyn dorasta w dość nietypowej rodzinie. Wraz z matką i młodszym rodzeństwem mieszka w Londynie u Lady Artisty, swojej babki. W posiadłości schronienie znalazła również kuzynka Gwen, Charlotta, która według przekonań rodziny posiada gen podróży w czasie. Od dziecka przygotowywana jest na to, co ją czeka. Pilnie uczy się historii, innych języków, pobiera lekcje fechtunku. Wszyscy z niecierpliwością wyczekują pierwszych oznak ujawnienia się u niej genu. W tym samym czasie Gwen wiedzie życie „zwyczajnej” nastolatki. Jest przeciętną uczennicą, całe dnie spędza ze swoją przyjaciółką Leslie. Uwielbia oglądać filmy.

Pewnego dnia to jednak Gwen, a nie Charlotta  przenosi się w czasie o co najmniej sto lat. Dziewczyna dowiaduje się, że jest rubinem – dwunastym i ostatnim podróżnikiem w czasie. Wraz z jedenastym posiadaczem genu, przystojnym i aroganckim Gideonem, musi wypełnić misję, na którą nie była przygotowana. Misję, która powierzona zostaje jej bez zaufania. Strażnicy wiedzą bowiem, że niektórym zależy na jej niewypełnieniu, a któż może przewidzieć, co postanowi młoda Gwendolyn…

„Okej. To ja sobie teraz zemdleję.”

„Czerwień rubinu” to pierwsza część bestsellerowej Trylogii Czasu. Książka już niebawem doczeka się ekranizacji. Niemiecka pisarka dzięki niej zdobyła rzesze fanów na całym świecie. Zapewniam Was, że nie bez powodu.

Książka jest pisana lekkim językiem. Autorka zastosowała pierwszoosobową narrację, która idealnie sprawdza się w tego typu lekturach.  Ta historia ma w sobie coś co przyciąga. Coś, co sprawia, że czytelnik nie potrafi się od niej oderwać i dopiero po jakimś czasie dostrzega, że aż tyle przeczytał. Czas przestaje mieć znaczenie, zapomina się o wszystkim innym. To jak narkotyk, którego z każdą kolejną stroną, pragniemy coraz bardziej.

„Co było gorsze? Zwariować czy naprawdę podróżować w czasie? Chyba to drugie, pomyślałam. Na to pierwsze pewnie można brać jakieś tabletki.”

Gwendolyn, która jest narratorką, to postać, której ciężko jest nie polubić. Ma wady, nie jest perfekcyjna. Często popełnia błędy, ale to tylko dodaje jej autentyczności. Pomimo sytuacji w jakiej się znalazła, stara się jak najlepiej się w niej odnaleźć i wypełniać powierzone jej obowiązki. Bywa złośliwa, czasami sarkastyczna. Ma swoje zdanie. Gideon natomiast jest do bólu schematyczny. Typowy bad boy, arogancki, często bezczelny, ale pod wpływem uczucia potrafi być również czuły i opiekuńczy. Zielone oczy, półdługie kasztanowe loki… Mam słabość do takich facetów, więc Gideon również podbił moje serce. W „Czerwieni rubinu” znajdziemy mnóstwo drugoplanowych postaci, równie wartych uwagi. Urzekająco oddana i zabawna przyjaciółka Gwen, Leslie, zdziwaczała ciotka Maddy, miewające wizje dotyczące przyszłości.
 
„Czerwień rubinu” to książka fascynująca, zdecydowanie wyróżniająca się spośród innych. Historia jest niebanalna, trochę tajemnicza. Pełna humoru i typowego dla siebie uroku. Subtelny wątek romantyczny dodaje jej smaku. Akcja jest dynamiczna. Autorka doskonale buduje napięcie. Zakończenie pozostawia pewien niedosyt, sprawia, że czytelnik od razu chce sięgnąć po kolejną część. Co tu dużo mówić, po prostu się w niej zakochałam.

„Tajemnica ma wielką moc i daje wielką moc temu, kto potrafi ją wykorzystać, ale moc w rękach niewłaściwego człowieka jest bardzo niebezpieczna.”

Z czystym sumieniem polecam tę książkę zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom. Każdy znajdzie w niej coś interesującego. Już nie mogę się doczekać, aż dorwę „Błękit szafiru”. Moja ocena: 6/6.

 Cała trylogia:
 

11 komentarzy:

  1. Świetna recenzja i już możesz ją pakować do torby, na pożyczkę dla mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj, aż zobaczysz moje zamówienie u Ciebie. ;) Twoje półki opustoszeją. :*

      Usuń
  2. całą trylogię mam w planach, zatem z pewnością sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie ta trylogia niestety nie interesuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie historie, na pewno przeczytam! Dzięki Tobie moja lista książek do przeczytania nieustannie się wydłuża! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. zaciekawiłaś mnie może przy najbliższej okazji poszukam tej ksiązki w bibliotece albo w empiku
    zapraszam do mnie http://wyznania--czytelniczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam, chociaż i tak najlepszy jest tom trzeci :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę sięgnąć po tę trylogie;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam całą trylogię i od razu pokochałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie przeczytałam dwie części, "Zieleń Szmaragdu" też mam zamiar przeczytać. W pełni się zgadzam z Twoją recenzją i również gorąco polecam. :)

    Czytoholiczka :)

    OdpowiedzUsuń