16 lutego 2013

Tahereh Mafi „Dotyk Julii”



„Spędziłam w zamknięciu już 264 dni.
Towarzystwa dotrzymują mi tylko niewielki notatnik, uszkodzone pióro i liczby w mojej głowie. 1 okno. 4 ściany. 1,5 metra kwadratowego powierzchni. 26 liter alfabetu w języku, którym nie mówiłam przez 264 dni odosobnienia.
Minęło 6336 godzin, odkąd dotykałam innej ludzkiej istoty.”

Julia zabiła człowieka tylko dotykiem. Po tym wydarzeniu była poddawana badaniom. Próbowano ją wyleczyć pomóc jej. Kiedy stało się jasne, że to nie jest możliwe, umieszczono ją w zakładzie psychiatrycznym odpowiednim dla niej miejscu. Rodzice nie zadali sobie trudu, żeby się z nią pożegnać. Julia spędziła cały rok w czterech ścianach, nie oglądając żadnego innego człowieka. Od trzech lat nie widziała świata zewnętrznego. Pamięta, jak ludzie zorientowali się, że zaczyna brakować żywności. Zwierzęta umierały, ptaki przestały latać, ziemia nie dawała plonów. Zmienił się klimat, nasza planeta przestała być tym samym miejscem. Julia pamięta jeszcze obietnice Komitetu Odnowy, który miał nad wszystkim zapanować. Nie wie jednak, jak sytuacja wygląda teraz.
Wszystko się zmienia, kiedy do celi pokoju dziewczyny trafia współlokator – Adam, który wygląda tak znajomo tak znajomo tak znajomo. Życie Julii staje na głowie. Komitet Odnowy chce ją wykorzystać jako swoją tajną broń. Dziewczyna nie zamierza jednak współpracować. Szczególnie teraz, gdy po raz pierwszy ma u swojego boku przyjaciela.

„Spędzałam życie wsunięta między kartki książek. Z braku bliskości z ludźmi budowałam więzi z papierowymi postaciami. Przeżyłam miłość i stratę z powieści historycznych, doświadczyłam dojrzewania przez analogię. Mój świat jest utkaną ze słów pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją.”

Tym, co na początku zwraca uwagę w „Dotyku Julii”, to przekreślone słowa. Spotkałam się z takim zabiegiem pierwszy raz i przyznaję, że za ten pomysł autorka ma u mnie dużego plusa. Dzięki temu możemy poznać przemyślenia głównej bohaterki. Jej obawy, lęki i to, co za wszelką cenę chce wymazać ze swojej świadomości. Książka ma bowiem charakter notatnika Julii. Jeżeli chodzi o styl i język mamy tutaj istny misz-masz. Z jednej strony pełno tu wyszukanych porównań i ciekawych środków stylistycznych. Z drugiej momentami tekst wygląda, jakby był białym wierszem. Celowe powtórzenia, zdania urwane w jednej linijce, po to by zakończyć je w drugiej, brak znaków interpunkcyjnych.

„Ale jego dłonie zamieniają się w ramiona wokół mojej talii jego usta stają się policzkiem przyciśniętym do mojego policzka a jego skóra rumieńcem na mojej skórze Adam dotyka mnie dotyka mnie dotyka mnie i nie krzyczy nie umiera nie ucieka ode mnie a ja płaczę
dławię się drżę dygoczę
rozpadam się na łzy
a on obejmuje mnie tak jak nikt nigdy mnie jeszcze nie obejmował.”

Najlepiej wykreowaną postacią jest Julia. Autorka świetnie pokazała psychikę dziewczyny, która była tak długo zamknięta, tęskni za dotykiem innego człowieka i żyje w przeświadczeniu, że jest potworem. Jak można się domyślić, dziewczyna spotyka swoją wielką miłość – Adama. Miły, czuły, przystojny żołnierz i, co najważniejsze, jest odporny na jej moc. Niestety, chłopak wydawał mi się nijaki. Niczym się nie wyróżniał. Jest jeszcze Warner – przedstawiciel Komitetu Odnowy z obsesją na punkcie Julii. Mimo, że autorka nie poświęciła mu za dużo miejsca, jak dla mnie, był najbardziej intrygującym bohaterem. Niby czarny charakter, który nie stracił jednak całkowicie swojego człowieczeństwa. Szalony, bezwzględny i pełen sprzeczności.

„Dotyk Julii” to utwór o ogromnym potencjale. Na początku jest interesujący, kiedy Julia znajduje się jeszcze w celi. Później jednak zaczyna mu czegoś brakować. Za mało tu antyutopii, za dużo ckliwego romansidła. Jest dynamiczny, ale bywa również przewidywalny. To nie zmienia jednak faktu, że to bardzo dobra książka, oryginalnie napisana. Jak na debiut, Tahereh Mafi zaprezentowała naprawdę wyjątkowy pomysł. Po drugą część sięgnę z tym większą przyjemnością, że ma być ona napisana oczami Warnera. 5/6.



14 komentarzy:

  1. Książka, jak książka- mogła być.
    A druga część jest normalnie oczami Julietty napisana (nie mogę się przyzwyczaić do polskiej wersji). To taka część 1,5 jest napisana z perspektywy Warnera i znając nasze wydawnictwa nigdy nie zostanie wydana, bo ma "tylko" 100 stron. Taki psikus ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, a ja się już nastawiłam. :( No cóż, w takim razie może poszukam tej książki w oryginale.

      Usuń
  2. "Dotyk Julii" miło wspominam :) Bardzo ciekawa książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czeka na półce... Mam nadzieję, że w koncu znajde czas aby ją przeczytac:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja za to liczę, że w końcu ta książka znajdzie się na mojej półce. Już w dniu premiery miałam ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Udało mi się ją kupić w rewelacyjnej cenie 10 zł. Szok! Zabrałam się do czytania, lecz nie liczyłam na wiele przez liczne negatywne recenzje, na które trafiałam. A tu proszę... zakochałam się od pierwszej strony! Moja recenzja grzecznie czeka na publikacje w poniedziałek, ale już zdradzę, że się z Tobą zgadzam, zwłaszcza w przypadku Warnera, w którym widzę potężny potencjał:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się już doczekać lektury tej powieści, bo zapowiada się naprawdę fajnie. Jestem również pod wrażeniem okładek zagranicznych. Są cudne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zaczarowała w tej książce okładka. ;) Ale obawiam się, że te przekreślone słowa, choć są oryginalnym pomysłem, irytowałyby mnie. Mimo to może sięgnę po tą pozycję. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Panną M., która nawiasem mówiąc (ma bardzo ładny avatar xd). Okładka jest bardzo ładna. :) A sama książka... jakby zdarzyła się okazja to chętnie bym przeczytała. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog :)
    Obserwuję !
    zapraszam do mnie :
    amazing-life-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam w planach, chociaż nie spodziewam się szaleństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam tej książki, ale zapowiada się ciekawie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej książce wcześniej, ale niesamowicie mnie zaciekawiłaś! Historia wydaje się być świetna, ale zobaczymy jaka będzie moja opinia już po przeczytaniu, a przeczytam zapewne niedługo.

    Tak poza tym to bardzo podoba mi się Twój blog, życzę dużo wytrwałości i pasji w dalszym prowadzeniu go ;)
    Pozdrawiam, Kasia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam ją, czeka na swoją kolej. Okładka jest przecudowna, cytaty, które podałaś i Twoja recenzja naprawdę zachęcają. Zaraz zabieram się za "Bliznę" Slomana i Kiedisa, a potem chyba "Shatter Me" ;)
    Pozdrawiam i dodaję do linków <3

    OdpowiedzUsuń