Moją przygodę z sagą „Szeptem”
zaczęłam jeszcze w gimnazjum. Mimo, że pierwsza część nie powaliła mnie na
kolana, sięgnęłam po następne, głównie przez postać Patcha. „Crescendo” było
już dużo lepsze, a „Cisza” podbiła moje serce. Długo czekałam na ostatnią część
serii, ale przyznaję, że warto było.
„Jestem przekonana, że kiedy Patch pojawił się w moim życiu, normalność
po prostu przestraszyła się i zwiała.”
Po zabiciu Hanka Millara, Nora
została prawdziwą Nefilką. Zgodnie ze złożoną przysięgą musi poprowadzić armię
ojca na wojnę z upadłymi aniołami. W przeciwnym wypadku konsekwencje mogą być dla
niej tragiczne. Z drugiej strony jednak, obiecała archaniołom, że doprowadzi do
pokoju na Ziemi. Jakby tego było mało, nie wszyscy jej poddani zgadzają się z
decyzją Czarnej Ręki. Uważają, że powierzył zbyt ważną funkcję dziewczynie,
która nie urodziła się jako prawdziwa Nefilka. Aby zdobyć ich zaufanie, Nora z
Patchem ukrywają przed światem swój związek. Tymczasem cheszwan zbliża się
wielkimi krokami, co wzmaga niepokój po obu stronach. Wojna wydaje się być nieunikniona,
a stawka jest większa niż ktokolwiek przypuszczał. Czy uczucie łączące Norę i
Patcha przetrwa tę próbę?
„Wojna niczego tu nie rozwiąże, a jedynie zniszczy nasze światy. (…) W wojnie
nie ma nic bohaterskiego. Może ona jedynie doprowadzić do absolutnej
destrukcji.”
„Finale” nie pobiło „Ciszy”, ale
utrzymało jej poziom. Nie zabrakło tutaj zaskakujących zwrotów akcji i napięcia,
co sprawia, że lekturę czyta się w zawrotnym tempie. Fabuła jest dynamiczna, a
język prosty, naszpikowany kolokwializmami. Narracja pozostaje taka sama, pierwszoosobowa,
prowadzona przez Norę. Ogromnym plusem książki jest humor. Uwielbiam zabawne
teksty Patcha, których pełno jest w całej serii.
Autorka bardziej rozbudowała
opisy postaci i dodała nowe. W tej części pojawia się m. in. Dante, Nefil,
który ma pomóc Norze w sprawowaniu nowej funkcji. Więcej miejsca poświęcone
zostaje również Scottowi i Marcie. Moimi ulubionymi bohaterami zostaną jednak
Patch i Vee, najlepsza przyjaciółka Nory.
„Na jego twarz powoli wypłynął szelmowski uśmiech.
-Jak trwoga, to do Patcha.”
Czytałam wiele opinii, w których „Szeptem”
zarzucano ogromne podobieństwo do „Zmierzchu”. Serię o wampirach czytałam
później, więc początkowo tego nie dostrzegałam. Nie da się jednak ukryć, że rzuca
się to w oczy (serio, jakby nie było innych lekcji niż biologia). Myślę jednak,
że taki stan rzeczy utrzymuje się tylko w pierwszej części. Osobiście, mi bardziej podobała się saga Becci
Fitzpatrick. Może to przez odrazę jaką czuję na wspomnienie skóry Edwarda, może
przez naiwność Belli, jednak zdecydowanie wolę Norę i Patcha.
Mimo, że kilka momentów
przewidziałam, „Finale” to udane zakończenie wciągającej młodzieżówki. Seria
jest niewymagająca, ale zarazem ciekawa. Doskonała na oderwanie się od codziennych
problemów. Na pewno będę ją miło wspominać, a jeżeli ukarze się ekranizacja, od
razu popędzę do kina. 5/6.
Ja miałam tak samo, "Szeptem" wcale nie wydawało mi się takie dobre, ale Patch tak mnie oczarował, że nie mogłam nie sięgnąć po kolejne tomy, "Finale" jeszcze nie czytałam, więc ze wszystkich trzech, to trzeci tom przypadł mi najbardziej do gustu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo trafi w moje łapki i będę mogła sama zapoznać się ze zwieńczeniem historii o Norze i Patchu.
"Finale" jeszcze przede mną, ale jakoś mi się nie śpieszy szczególnie, że ta seria nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia :)
OdpowiedzUsuńJak tak czytam recenzje o tej sadze to mam tylko jedno na myśli "Muszę to przeczytać!!!" :).
OdpowiedzUsuńMam w planach ale raczej odległych i niepewnych - najpierw przeczytam Cisze i zobaczę, jakie będą wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńja jak na razie przeczytałam 1 tom, ale mam wszystkie na półce :)
OdpowiedzUsuń