Dwudziestoletnia Wiktoria zostaje
zamordowana i trafia do piekła. Płomienie, gorąca smoła, zaduch i czerwone
potwory z rogami dźgające cię od czasu do czasu widłami? To wstrętna propaganda!
Piekło to wieczna impreza, rozpusta i pijaństwo. A ilu wspaniałych ludzi! Zastanówcie
się przez chwilę. Gdzie mogli pójść Napoleon, Kleopatra, czy Elvis Presley? Śpiewają
hymny w niebie? Eee, tam… oni wolą popijać drinki w Los Diablos. Trudno się
więc dziwić, że Wiktoria nie żałuje, że nie znalazła się w niebie. Mało tego,
zamiast zostać zwykłą obywatelką piekła, otrzymała ona moc i objęła posadę
diablicy. Ma zajmować się targowaniem się z aniołami o dusze ludzi, którzy
właśnie przekroczyli granicę śmierci. Jej opiekunem zostaje Beleth – piekielnie
przystojny diabeł, który usilnie (i bez skutku) stara się pozbawić ją cnoty. Wiktoria
jednak nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią. Postanawia za
wszelką cenę rozwikłać sprawę swojego zabójstwa. Dodatkowym czynnikiem nie
pozwalającym zapomnieć jej o swoim ziemskim życiu jest Piotruś, któremu nie
zdążyła wyjawić swoich uczuć. Tak więc, dzięki swoim mocom przemieszcza się
pomiędzy piekielnym Los Diablos, a rodzinną Warszawą.
„Ja, diablica” to pierwsza
książka wysłuchana przeze mnie w ramach współpracy z Audeo. Miałam na nią
ogromną ochotę po tym, jak naczytałam się tylu pochlebnych opinii na jej temat.
Mój zapał nieco osłabł, gdy odkryłam, że autorka jest Polką, w dodatku dosyć
młodą. Ostatecznie jednak, z pewnymi obawami, postanowiłam dać jej szansę.
W książce możemy znaleźć cały
wachlarz wspaniale wykreowanych postaci. Mi najbardziej do gustu przypadł
Beleth – seksowny, zabawny i niebezpieczny diabeł. Uwielbiam takich facetów!
Wprost nie mogłam się nadziwić Wiktorii dlaczego wciąż go odpycha. Na uwagę
zasługuje też Kleopatra (tak, TA KLEOPATRA). Co z tego, że jest wredna i
samolubna? Ale za to wokół niej zawsze coś się dzieje. Jest przebojowa,
energiczna, brawurowa, pewna siebie. Ma charakterek. Do tego przebiegły i
niebezpieczny Azazel. A co z ziemską miłością naszej głównej bohaterki? Piotruś
(bo ona rzadko mówi o nim inaczej) jest nudny i irytujący. Nie grzeszy
inteligencją, sprytem, czy zaradnością. Brakuje mu szóstej klepki. Ale to kompletnie
nie przeszkadza Wiktorii, która jest w nim ślepo zakochana. Niestety ona
również wykazuje pewne opóźnienie umysłowe. Jak na dwudziestolatkę jest
niezwykle niedojrzała psychicznie. W rozwoju uczuciowym zatrzymała się na
poziomie gimnazjum. Ma problemy z interpretacją ludzkich zachowań i kiepsko
radzi sobie w trudnych sytuacjach.
„Ja, diablica” nie jest
literaturą najwyższych lotów. To lekka lektura na zimowy wieczór. Idealna
również na chandrę i jako sposób na odreagowanie. Nie jest jednak typowym romansidłem dla nastolatek.
Pozbawiona zbędnego patosu, stała się niezwykle zabawna. Nie raz wybuchałam
szczerym śmiechem. Dialogi nie są wymuszone. Lekkie pióro autorki i pierwszoosobowa
narracja sprawiają, że szybko się ją czyta (bądź w tym przypadku słucha). Książka
wciąga i zaskakuje. Ogromnym plusem jest sam pomysł opisania piekła w taki
sposób. To odróżnia tę pozycję od jej podobnych i sprawia, że jest warta
przeczytania. Dodatkowo nieprzewidywalne zakończenie sprawia, że czytelnik od
razu ma ochotę sięgnąć po następną część.
"- To nikt nie chce iść do Nieba? - nie mógł w to uwierzyć.
-Skarbie - posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech - nikogo nie podniecają wspólne śpiewy i trzymanie się za ręce."
Jeżeli chodzi natomiast o sprawy
techniczne, to byłam bardzo zadowolona, że postanowiłam zapoznać się z tą
pozycją w takiej formie. Przyjemny głos Magdaleny Wójcik idealnie pasował do
tej książki. Świetnie wcielała się w poszczególne postacie i tym razem nie
wydawało mi się to nienaturalne. Z chęcią sięgnę po inny audiobook w jej
wydaniu.
„Ja, diablica” to świetna pozycja
dla tych, którzy lubią się pośmiać. Dobry pomysł na mikołajkowy prezent.
Wspaniale się przy niej bawiłam i z pewnością sięgnę po następne części (nawet
dla samego Beletha! :D ). Daję 4/6 i polecam!
Historię Wiktorii mogłam poznać
dzięki uprzejmości portalu Audeo, za co serdecznie dziękuję. :)
O fajnie, ja też sobie wezmę jak tylko wysłucham tego, co mam do końca :) mimo, że też nie jestem przekonana do polskich autorów. O dziwo, nie przypuszczałam, że to polska książka :O
OdpowiedzUsuń"Ja, diablica" udało mi się przeczytać i spodobała mi się. Teraz na mojej półce czeka "Ja, anielica", a koleżanka posiada trzecią część, czyli "Ja, potępiona", więc będę miała okazję zapoznać się z nimi. Ostatnio również miałam swoją pierwszą przygodę z audiobookiem. Co prawda, nigdy nie wygra w walce z tradycyjnymi książkami, aczkolwiek uważam, że to interesująca alternatywa. :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na tę książkę (ale nie w wersji audio), bardzo mnie ona ciekawi, poza tym przydałaby mi się dawka relaksu :)
OdpowiedzUsuńNa książkę mam ochotę od dawna. W ogóle na całą serię. Nie wiem, czy wytrwałabym przy audiobooku, ale książkę bym chętnie schrupała ;]
OdpowiedzUsuńZawsze mnie ciekawiło, co też kryje się za tą okładką, którą widywałam nie raz na sklepowych półkach. Dzięki Tobie już wiem :). Nie zmienia to jednak faktu, że takie książki dla nastolatek to coś, z czego już jakiś czas temu wyrosłam. Niemniej dla młodszych odbiorców zapowiada się całkiem interesująca lektura.
OdpowiedzUsuńKsiążka niesamowicie mnie zaciekawiła. Chyba muszę ją wreszcie znaleźć w księgarni, albo w bibliotece :) Osobiście nie przepadam za audiobookami. Uwielbiam czuć tą magię, zawartą na papierze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!