Elliott jest sześćdziesięcioletnim,
wspaniałym chirurgiem, zmagającym się z rakiem płuc. Ma śliczną, dwudziestoletnią
córkę Angie i wspaniałego przyjaciela Matta. Jego ostatnim pragnieniem przed
śmiercią jest zobaczyć Ilenę – jedyną kobietę, która nie licząc córki, liczyła
się w jego życiu. Istnieje jednak mały problem. Ilena zginęła tragicznie
trzydzieści lat temu. Elliott dostaje jednak szansę od losu. W czasie misji w
Kambodży mężczyzna otrzymuje od krewnego swojego pacjenta, w ramach
wdzięczności, dziesięć złotych pigułek. Dziesięć pigułek dzięki, którym jego
marzenie może się spełnić. Elliott z ciekawości bierze pierwszą pigułkę i cofa
się w czasie równo o trzydzieści lat. Spotyka swoje trzydziestoletnie alter ego.
Zaczyna rozumieć, że może uratować ukochaną. Jednak czy można tak bezkarnie zmieniać
przeszłość? Czy uda mu się oszukać przeznaczenie?
To moja pierwsza przygoda z
autorem, ale na pewno nie ostatnia. „Będziesz tam?” to czysta fantastyka, ale
zmusza do refleksji. Uświadamia, jak pozornie błahe rzeczy mogą na zawsze zmienić
nasze życie. Jak duży wpływ na późniejsze wydarzenia może mieć zwykła rozmowa.
Kilka słów, wydawałoby się nie mających znaczenia… Książka jest niesamowicie
smutna, a zarazem czarująca. Opowiada o trudnych wyborach, przeznaczeniu i
walce o własne marzenia. O tym, że szczęście jest ulotne, a życie zawsze będzie
nam rzucać kłody pod nogi. O radzeniu sobie z ranami duszy i przede wszystkim o
miłości. Nie tylko między mężczyzną, a kobietą. O miłości do dziecka, do
przyjaciela, matki. Fabuła wciąga, język jest prosty, więc książkę szybko się
czyta. Nieprzewidywalna i intrygująca. Moja ocena to 5/6. Muszę dodać, że
okładka jest beznadziejna. Nie oddaje charakteru książki, mało tego – ona
wprowadza potencjalnego czytelnika w błąd. Nadaje się do książki zakochanej
nastolatce. Masakra.
No faktycznie okładka taka nijaka, bez polotu. Jednak sam opis książki intryguje, aż chce się człowiek dowiedzieć więcej!
OdpowiedzUsuńZapraszam: written-by-bird.blogspot.com
Czytałam inną książkę Musso i ma on specyficzny styl, ale na pewno jeszcze coś jego pióra przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda, okładka kiepska.
OdpowiedzUsuńSporo książek Musso, ma takie sobie te okładki.
Czytałam już kilka jego książek, są specyficzne, ale wciągające.
Pewnie i z tą się zapoznam jak ją znajdę w bibliotece ;)
z przyjemnością bym przeczytała
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie :)
Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tego autora, ale nie omieszkam - jeśli tylko będzie okazja :)
OdpowiedzUsuńPrzystojny blondyn o dość bujnej czuprynie ospale usiadł przy stoliku w niewielkiej kawiarence. Zamówił espresso i rozpoczął poszukiwania ulubionego notatnika. Grzebiąc po kieszeniach, niechybnie zauważył wielką, atramentową plamę na prawej dłoni.
OdpowiedzUsuń— Czas powitać postęp technologiczny — westchnął, sięgając do plecaka.
Laptop zajął honorowe miejsce tuż obok kawy i niewielkiego wazonika. Mężczyzna strzelił kostkami, a następnie uruchomił maszynę.
Na terenie kawiarenki dostępny był bezprzewodowy Internet, który tylko rozochocił wyposzczonego blondyna. Rozejrzał się po lokalu, upewniając, że nikt nie patrzy. Zachichotał i kliknął na zakładkę z ulubioną kreskówką. Niestety, kolega, z którym dzielił pokój w akademiku, okazał się naprawdę paskudnym informatykiem.
Laptop zaczął szaleć — najpierw włączyła się strona Nyan cat, potem „Pan Trolololo”, aż na ekranie pojawiła się strona główna jakiegoś forum.
Czerwony na twarzy blondyn niepewnie spoglądał na ekran, błądząc palcem po padzie.
— Forum literackie Nasza Pisarnia — przeczytał.
Zjechał kursorem w dół. Przeczytał kilka tematów w Obsłudze pióra, potem zerknął na opowieści użytkowników w Prozie i wiersze w Poezji. Uśmiech momentalnie rozkwitł na jego twarzy.
Zarejestrował się niemal od razu. Przeczytał regulamin, założył wątek powitalny w Plakietkach z nazwiskiem i ruszył na podbój tematów.
Kawa wystygła, na zewnątrz zrobiło się ciemno, a dwaj wykładowcy z pewnością odnotowali kolejne nieobecności przy jego nazwisku. Młody student ocknął się z formowego szału dopiero wtedy, gdy laptop, mimo porządnej, litowo-jonowej baterii, odmówił posłuszeństwa. Zapisał więc na kartce „www.NaszaPisarnia.ugu.pl” i, przeklinając, że zapomniał dodać odpowiedniej zakładki, wsadził ją do kieszeni spodni. Zerknął na zegarek, który nieco go otrzeźwił, by po chwili wybiec z kawiarni — miał nadzieję, że zdąży na ostatni wykład…