16 grudnia 2011

Jose Saramago „Miasto ślepców”

Pewnego dnia w nieznanym mieście w nieznanym państwie na nieznanej ulicy ślepnie człowiek. Ot tak- po prostu. W jednym momencie widział, a po chwili już nie. Mężczyzna trafia do lekarza, który postanawia dogłębnie zająć się nietypowym przypadkiem. Zaledwie kilka godzin po badaniach on również staje się ślepy. Wybucha epidemia. Ludzie są przerażeni. Wystarczy zaledwie kontakt wzrokowy z zarażonym, a po jakimś czasie traci się wzrok. Rząd postanawia zorganizować kwarantannę. Pierwsi chorzy zostają umieszczeni w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym. Trafia do niego również żona okulisty, która pomimo ciągłego kontaktu z mężem wciąż widzi. Wydaje się być odporna na tą chorobę. Do szpitala przewożonych jest coraz więcej chorych. Zaczyna powstawać tam mała społeczność rządząca się swoimi prawami.


Książka budziła we mnie skrajne uczucia. Z jednej strony wciąż chciałam dowiadywać się co będzie dalej. Z drugiej- momentami byłam tak przerażona, że nie mogłam czytać i musiałam przerywać, aby wszystko przetrawić. Niektóre sceny są naprawdę „ciężkie”. Jeżeli macie słabe nerwy, nie czytajcie tego. Saramago potrafi wspaniale wprowadzić czytelnika w klimat powieści. Pogrążona w lekturze czułam zapachy i widziałam (jeżeli można użyć tu tego słowa) to co bohaterowie. Chodząc wieczorem po mieście zastanawiałam się jakby wyglądały takie zdarzenia na tych ulicach. To jedna z tych książek, które na długo zapadają w naszą pamięć. Jedyną wadą tej powieści są dialogi pisane po przecinku, a nie tak jak zazwyczaj- od myślników. Jednak po jakimś czasie łatwo się do tego przyzwyczaić. Opowieść o tym jak łatwo człowiek w ekstremalnych sytuacjach może zacząć zachowywać się jak zwierzę. O tym, do czego jest zdolny walcząc o przetrwanie. Moja ocena to 5,5/6. Gorąco polecam!


„Jesteśmy ślepcami , którzy widzą , ślepcami , którzy patrzą i nie widzą.”


Powieść doczekała się ekranizacji. Jeszcze nie miałam okazji obejrzeć tego filmu, ale planuje to zrobić w najbliższym czasie. Obiecuję, że napiszę co o nim sądzę. Tylko błagam nie oglądajcie go zanim nie przeczytacie! A oto zwiastun z polskimi napisami:


3 komentarze:

  1. Czytałam tę powieść i chwilami miałam dreszcze, do czego zdolni są ludzie w stanie zagrożenia, brr...
    Podobała mi się postać żony doktora, kobitka wszystko ogarniała, a jej odwagi można tylko pozazdrościć.
    Na film się chyba jednak nie skuszę, kto czytał 'Miasto...' ten wie dlaczego ;) Ale z chęcią przeczytam Twoje wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie,dawno nie miałam dreszczy podczas czytanie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Evita, film na pewno obejrzę, ale myślę, że gdzieś w okresie pomiędzy świętami, a sylwestrem. Na razie brak mi czasu. Trochę się boję, że wrażenia będą bardziej przerażające niż po przeczytaniu książki. W końcu co innego wyobrazić sobie jakąś scenę, a obejrzeć ją na ekranie telewizora :).
    Inulec,polecam. Naprawdę warto!

    OdpowiedzUsuń