Dwunastoletnia Florence mieszka
wraz z ośmioletnim bratem w starym dworze, Blithe House. Ich dni mijają na
beztroskiej zabawie pod czujnym okiem służby. Prawnym opiekunem dzieci jest ich
wuj, który nie przejmuje się nimi na tyle, by je poznać. Ma jednak pewne
zastrzeżenie, co do wychowania podopiecznych - przez swoją awersję do
wykształconych kobiet, zabrania Florence się uczyć. Nie wie jednak, że zakaz
przyniósł odwrotny do zamierzonego skutek i dziewczynka sama rozszyfrowała język
książek.
Wkrótce Giles zostaje wysłany do
szkoły z internatem. Czas Florence upływa na spotkaniach z młodym sąsiadem,
paniczem Theo van Hoosierem oraz na czytaniu.
Kiedy brat Flo wraca do domu, a
jego nowa guwernantka, jak ujęła to dziewczynka, utragicznia się na jeziorze, na
jej miejsce przybywa następna – tajemnicza panna Taylor. Florence jest
przekonana, że kobieta chce skrzywdzić jej brata i postanawia za wszelką cenę
jej w tym przeszkodzić.
„Siostrzyca” to fenomenalny debiut i jedna z
najbardziej osobliwych książek, jakie ostatnio czytałam. Autor niezwykle
umiejętnie buduje klimat XIX-wiecznego dworu pełnego skrzypiących podłóg, po
którym w nocy krąży pewna lunatykująca dziewczynka, a każde lustro kryje w
sobie tajemnicę. Hipnotyzuje nas przedstawionym światem i nie pozwala oderwać
się od lektury.
Narratorką i jednocześnie
najważniejszą bohaterką jest inteligentna i pomysłowa Florence. Przez jej
fascynację książkami i urzekający sposób bycia trudno jej nie polubić, ale nie
można także zaliczyć jej do grona słodkich, małych dziewczynek. Dzięki
wymyślanym przez nią neologizmom typu „podłużkować”, czy „sposobnić” jeszcze
lepiej poznajemy jej skomplikowaną psychikę i stworzony przez nią świat. Jednocześnie
są one humorystycznym akcentem książki.
Fabuła jest złożona i pełna
niedomówień. John Harding wciąga nas w grę psychologiczną. Przez cały czas
czytelnik zastanawia się, czy Florence postradała zmysły, czy to wszyscy wokół
są szaleni i tylko ona dostrzega zagrożenie. Wiele wątków zostaje porzuconych i
nawet zakończenie nie daje jasnej odpowiedzi. Autor zmusza nas do wyrobienia
sobie własnego zdania.
Cała książka napawa nas
niepokojem właściwym powieści gotyckiej. Z każdą kolejną stroną coraz wyraźniej
dostrzegamy widmo nadciągającej tragedii i kiedy już jesteśmy przekonani, że
wiemy, co się za chwilę wydarzy, zostajemy kompletnie zaskoczeni zwrotem akcji.
Kolejne wydarzenia najpierw
potęgują w nas wrażenie niepokoju i frustracji, by potem wprawić nas w osłupienie
chłodno opisanym zakończeniem. „Siostrzyca” pozostawia nas z szeroko otwartymi
ze zdziwienia oczami i niechęcią do luster.
To książka o sile siostrzanej
miłości, o tym, do czego może doprowadzić obsesja, szaleństwie, duchach i
przede wszystkim o tym, że nie wszystko jest tylko białe lub czarne. Dokładny
portret psychologiczny dwunastolatki jedynej w swoim rodzaju. Szalonej? O tym
zdecydujcie sami. Nie spodziewałam się, że „Siostrzyca” będzie aż tak dobra.
Jeżeli szukacie oryginalnej powieści wyróżniającej się na tle innych, to dobrze
trafiliście. 5,5/6.
<a href="http://www.bloglovin.com/blog/3899361/?claim=yf95ve6atsb">Follow my blog with Bloglovin</a>
<a href="http://www.bloglovin.com/blog/3899361/?claim=yf95ve6atsb">Follow my blog with Bloglovin</a>