22 października 2012

Lauren Oliver „7 razy dziś”



„Może dla ciebie jest jakieś jutro. Może dla ciebie istnieje tysiąc kolejnych dni albo trzy tysiące, albo dziesięć- tyle czasu, że możesz się w nim zanurzyć, taplać do woli, że możesz pozwolić by przesypywał ci się przez palce jak monety. Tyle czasu, że możesz go marnować.
Ale dla niektórych istnieje tylko dziś. I tak naprawdę nigdy nie wiadomo.”

Sam jest jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Ma wspaniałego chłopaka. Wraz z trzema przyjaciółkami, Linsday, Elody i Ally, czuje, że świat należy do niej. Jej życie jest idealne. Dziewczyna, taka jak ona, może pozwolić sobie na wszystko. Flirt z nauczycielem matematyki?  Wagary? Kiedy jest się ładnym i popularnym wszystko będzie ci wybaczone.
Jest piątek, 12 lutego, Dzień Kupidyna. To dziś Sam ma „przypieczętować” swój związek z Robem. W szkole, w ramach tradycji, dostaje kilka róż w dowód przyjaźni i podkreślenia statusu społecznego. Wieczorem, wraz z przyjaciółkami, Sam idzie na imprezę do domu starego przyjaciela, Kenta. Alkohol leje się litrami, wszędzie pełno jest pijanych nastolatków. A co z Robem i ich wielkim dniem? Cóż, chłopak tak się zalał, że nie jest w stanie podnieść się z kanapy. Znużone i lekko wstawione dziewczyny postanawiają wrócić do domu. Jadą samochodem. Śmiech, muzyka i żarty. I w pewnym momencie wszystko się zmienia. Błysk świateł, pisk dziewczyn i przeraźliwy ból… I znów jest piątek, 12 lutego, Dzień Kupidyna.

Sam będzie musiała zmierzyć się z rzeczywistością i dojść do tego, co się z nią dzieje. Czy ona umarła? Czy tak właśnie wygląda śmierć? A może los daje jej drugą szansę, aby naprawiła swoje błędy i odpowiedziała za przewinienia?

Po „7 razy dziś” spodziewałam się „Dnia Świstaka” w wersji dla nastolatek. Główna bohaterka wplątuje się w pętlę czasową i musi zmienić coś w swoim życiu, aby wróciło ono do normalnego rytmu. Jej przygody są niezwykle zabawne. Pewnie poznaje miłość swojego życia. Historia skończy się  romantycznym pocałunkiem. Plus, minus jakiś mały dramat i kilka prób samobójczych. Myślałam, że tak będzie wyglądała ta książka. Sięgnęłam po nią, głównie przez to, że jest to debiut autorki „Delirium”, w którym się zakochałam. W dodatku słyszałam o niej wiele dobrego. I wiecie co? Książka pozytywnie mnie zaskoczyła.

Przede wszystkim historia nie jest taka cukierkowa, jak by się mogło wydawać. Sam nie jest przemiłą, uroczą dziewczyną gotową przeprowadzać staruszki na światłach. Traktuje innych z wyższością, poniża tych, których nie lubi, ignoruje rodziców, nie odzywa się do starych przyjaciół. Wszelkie wyrzuty sumienia tłumi w zarodku. Jednocześnie wydaje się być „niewolnicą” popularności, mimo, że ona sama tego nie zauważa. Na stronach kartek, obserwujemy jednak, jak Sam powoli zaczyna rozumieć, co jest ważne w życiu i dostrzega, jak wiele przegapiła.

„7 razy dziś” to historia o tym, że powinniśmy zastanowić się nad własnym życiem i zmienić je na lepsze, póki jeszcze możemy. O tym, że nie należy marnować danego nam czasu, bo nie wiemy, ile go zostało. Uświadamia, jaką wagę mają podejmowane przez nas decyzje. Zwraca uwagę na problemy dzisiejszej młodzieży. Pierwszoosobowa narracja i lekki język potęgują wrażenie autentyczności książki, co sprawia, że pozostaje ona na długo w naszej pamięci. Najlepsze jest zaskakujące i skłaniające do refleksji zakończenie. To ono czyni tą historie niezwykłą. 5/6.

„Jeden fałszywy krok, jeden postój, jeden skrót i nagle dorabiasz się nowych przyjaciół albo fatalnej reputacji, albo chłopaka, albo złamanego serca.”

14 komentarzy:

  1. Przeczytałabym, ale jak zawsze szkoda mi pieniędzy na takie książki, które w sumie przeczytałabym ale w sumie nie chcę :D Skomplikowane to ;p

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat z koleżanką trafiłyśmy na promocję w księgarni i kupiłyśmy tą książkę za 10 zł. Trzeba się dobrze rozglądać. ;)

      Usuń
    2. No mam dokładnie tak samo :) jak znajdę w bibliotece, to przeczytam :)

      Usuń
  2. Niezły cytat :D
    Za 10 zł? :D No rzeczywiście, ładna okazja. Dlaczego ja nigdy na takie nie trafiam? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zetknęłam się z bardzo pozytywnymi recenzjami tej książki. Sama tematyka wydaje się być dość pociągająca. Może kiedyś dam tej lekturze szanse :)

    OdpowiedzUsuń
  4. w wolnej chwili dałabym jej szansę
    brzmi całkiem ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobał mi się Dzień Świstaka i podobało mi się Delirium, dlatego też z czystej ciekawości postaram się przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. W wakacje też ją przeczytam , ale nie mam pewności
    http://paintcolorsthisisme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. A dzięki komu mogłaś przeczytać tę książkę? :P
    Cieszę się, że się podobała, teraz kolej na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejku, kocham tę książkę, naprawdę kocham, jak ja przy niej płakałam... naprawdę niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście fabułą ta książka przypomina nieco "Dzień świstaka". Nie czytałam jeszcze żadnej z pozycji tej autorki, ale chyba pora to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam straszną ochotę na książki pani Oliver - nie tlyko dla tą serię:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś w dalszym ciągu nie jestem przekonana. Też z początku byłam przekonana, że to taki "Dzień Świstaka". Co prawda rozwiałaś moje obawy, ale nadal coś mnie powstrzymuje przed tą książką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam jeszcze, jednak widzę , że powinnam to zmienić, więc porozglądam się za nią ;)

    OdpowiedzUsuń